To obok "13" to się nazywa Burger Store?
Dziwne, jakoś ta nazwa w ogóle nie zapada w pamięć po wizycie.
A burgery owszem.
To jest zupełnie inny rodzaj spożywania (przeżywania?) hamburgera niż gdziekolwiek indziej. Najpierw musisz odstać swoje w kolejce, nawet jeżeli akurat jej nie ma. To nie Mak, gdzie czas obsługi masz wyznaczony procedurami i schematami. Tu jedzenie robi się dla Ciebie, bo przyszedłeś je zamówić.

Jeżeli przychodzisz:
- głodny - wtedy wisisz wczepiony zębami w ladę i wzrokiem popędzasz kucharza
- niezbyt głodny - siadasz przy stoliku i gdy czujesz głód, Twój hamburger jest serwowany (polecam tę opcję)
- najedzony - cieszysz wzrok ludźmi przebierającymi nogami w kolejce, a znaczną część swojego burgera zabierasz na wynos, bo nie jesteś wstanie ogarnąć go wzrokiem, a co dopiero szczęką
Takie jest to miejsce. Tu przychodzisz celebrować jedzenie, nie jeść jedzenie.

Szkoda zachodu na to miejsce, gdy chcesz coś przekąsić.